sobota, 21 kwietnia 2012

Rozdział 10

Rozejrzałam się po pokoju, był różowy i niezbyt duży.Wszędzie było pełno zabawek.
-Malutka idziemy do Emila na dwór? 
-Tak na dwól!-Wzięłam z jej szafki rajstopki i polarową bluzę.Ruszyłyśmy przez krótki korytarz do Sypialni Edyty i Mariusza, posadziłam małą na łóżku i ubrałam ja w to co wzięłam z szafki. Na dole założyłam jej różowy kombinezon czapkę, szalik, buty i rękawiczki.Potem sama się ubrałam i wyszłyśmy.Na udeptanym śniegu stały sanki na których posadziłam Madzię i pojechałam z nią na podwórku. Pod garażem Mariusz z Emilem palili papierosy. Madzia zaczęła piszczeć ze szczęścia i wyciągać łapki. Kiedy Emil to zobaczył zgasił papierosa i uśmiechnięty podszedł do nas i wziął Madzię.na ręce i podrzucił do góry, mała strasznie się śmiała. Gdy skończyli Emil mocna ja przytulił i posadził sobie na boku.
-Będę za wami tęsknił, a za tobą najbardziej.-Powiedział czuło spoglądając w moje oczy.
-Pójdziemy na spacer?-Spytałam łapiąc go za rękę.Posadził Madzie na sankach i złapał za sznurek. Zaczęliśmy iść, śnieg który spadał w nicy trzeszczał pod płozami.
-Nie jedź.-Powiedziałam prosząco.
-Muszę.
-Nie musisz.
-Co ty opowiadasz?
-Rozmawiałam z Edytą i twoim tatą, obydwoje nie maja nic przeciwko. Madzia cie lubi.Proszę zostań.Ja nie wytrzymam bez ciebie. Błagam nie daj się prosić.
-Naprawdę to załatwiłaś?
-No tak, zostaniesz?
-Oczywiście że tak.
-Super!-Krzyknęłam i rzuciłam mu się na szyje-Jesteś kochany! Musimy jechać po twoje rzeczy.Powiedziałam twojemu tacie że dziś przyjedziemy.
-Nie jeździe!-Powiedziała dotychczas cicha Madzia.
-Madziu wrócimy-Powiedział Emil.
-Ja ź wami.-Powiedziała , Emil spojrzał na mnie a ja skinęłam głową i powiedziałam do Madzi:
-Zapytamy mamy dobrze?
-Tak.-Powiedziała zdecydowana.
-Chodźmy-Złapałam mojego skarba za rękę i poszliśmy do domu. Nie byliśmy daleko wiec szybko byliśmy pod domem. Emil wziął Madzie i weszliśmy.Małej uśmiech nie znikał z twarzy . W przedpokoju zdjęliśmy buty i poszliśmy do kuchni gdzie Edyta przygotowywała obiad.
-Mamo, jadę!-Krzyknęła Madzia gdy tylko  przekroczyliśmy próg.Spojrzeliśmy po sobie z Emilem i zaczęliśmy się śmiać.
-Gdzie jedziesz myszko?-Zapytała Edyta.
-Z Zuzia. Daleko. Ale mamo nie martw się ja wlucę do ciebie.-Jak to usłyszałam myślałam ze pęknę.Złapałam Emila mocno za rękę żeby nie zaśmiać się za głośno.Tłumiąc śmiech powiedziałam:
-Jedziemy po rzeczy Emila a małą się uparła ,że jedzie z nami. Nie masz nic przeciwko prawda?
-Jak chcecie to może jechać z wami. Tylko najpierw coś zjedźcie.
-Dobra, długo jeszcze do obiadu?
-Jeszcze ok, pół godziny.
-Dobra to ja idę się ogarnąć.-Powiedziałam.Puściłam rękę Emila, powiesiłam kurtkę na wieszaki niedaleko kuchni i poszłam na górę.Emil poszedł w moje ślady.Gdy weszliśmy do pokoju  który tymczasowo zajmowaliśmy, Emil złapał mnie w tali i obrócił w swoją stronę. Pocałował mnie bardzo namiętnie.
-Ty mnie kurde naprawdę kochasz.-Powiedział głęboko spoglądając mi w oczy.
-Brawo. Odkryłeś Amerykę po prostu.-Powiedziałam i wspięłam się na palce żeby go pocałować, ułatwił mi to  pochylając się lekko. Nie potrafiłam wyobrazić sobie życia bez niego.Utonęłam na długo w jego miękkich wargach.Jakiś cichutki głos w środku podpowiadał mi że należy się ogarnąć. Z wielkim bólem oderwałam się od mojego skarba.
-Muszę iść się myć.
-Pójdę  z tobą.
-Bardzo chętnie ale nie za bardzo wypada kochanie. Niestety. Ty zostań a ja się szybko ogarnę i wracam.-Powiedziałam i lekko pchnęłam Emila na kanapę. Wyciągnęłam  czarne leginsy i sweterek. Potem poszłam do sypialni i wzięłam z szafki ręczniki.Jeszcze raz wróciłam do walizki po kosmetyczkę i zeszłam na dół. W łazience rozebrałam się i weszłam do wanny. Zerknęłam na niewielka fałdkę tłuszczu na moim brzuchu.Emil  twierdził że ja uwielbia a ja i tak wiedziałam swoje-trzeba się jej pozbyć.
Po kąpieli umyłam zęby i ubrałam się i wzięłam za suszenie włosów. Po czym wpadła mi do rąk pianka i lokówka. Zrobiłam sobie śliczne loczki i utrwaliłam je lakierem. Potem nałożyłam nieco kolektora i podkład, puder,nad rzęsami zrobiłam delikatną kresę i pociągnęłam rzęsy tuszem.Przejrzałam się ostatni raz i wyszłam z łazienki.Poszłam do salonu po Madzię, siedziała na środku w samych rajstopkach i polarze bawiąc się zabawkami.
-Hej ślicznotko.-Powiedziałam do niej stojąc w progu.-Idziemy na górę?
-Tak-Powiedziała podnosząc się z podłogi.Podeszła do mnie i złapała mnie za rękę.-Chodź.
Poszłyśmy na górę. Weszłyśmy do salonu i zobaczyłyśmy Emila leżącego na łóżku.
-Już po kąpieli? Ślicznie wyglądasz, lubię jak masz pokręcone włosy.-Powiedział wstając po czym złapał Madzię i podrzucił do góry.-A ty jesteś piękna.Teraz ja idę się umyć-Dał mi małą i pocałował mnie w czoło.Poszłyśmy za nim. On wszedł do łazienki a my poszłyśmy do kuchni. na stole stały talerze z pomidorówką a Edyta rozmawiała przez telefon.Usiadłyśmy z małą do stołu.Po skończonej rozmowie spojrzała na mnie poważnie. Od razu w głowie zaświtała mi myśl że coś stało się tacie.
-Zuzia mam złe wiadomości.-Powiedziała poważnie.
_______________________________________________
Kochani(piszę w liczbie mnogiej bo mam nadzieję kilkoro chociaż to czyta) rozdział jest. Proszę zostawcie chociaż krótki komentarz. Od razu będzie mi milej:) Pozdrawiam trzymajcie się.

2 komentarze: