wtorek, 18 października 2011

Rozdział 6

Mimo wiru pakowania w podświadomości wciąż czaiło się pytanie: "Gdzie Edyta?". Nagle jakby odpowiedź, na dole rozległ się dźwięk tłuczonego szkła.Rzuciłam ostatnią bluzkę jaka została do spakowania i pobiegłam na dół.W korytarzu stała moja matka z pozostałościami po wazonie w ręku, na podłodze leżał nieprzytomny mężczyzna.
-Gdzie Edyta?-Rzuciłam. Miałam gdzieś tego gościa. Mógł nie spać z moją matką.
-Na dworze.-Odparła obojętnie i poszła do kuchni. Pobiegłam na górę.Wzięłam  tyle ile tylko dałam radę i poszłam do auta. Miałam trzy torby podróżne, walizkę i torbę Mariusza.Gdy zniosłam ostatnią turę do auta przypomniałam sobie o gościu na podłodze.Wbiegłam do do domu tylko on tam ie leżał, znów miział się z moją matką. To było mega dziwne, ale machnęłam ręką i pobiegłam do pokoju.Ostatni raz rzuciłam okiem na pomieszczenie z którego praktycznie nie wychodziłam przez ostatni rok.Jedyne za czym będę tęsknić najbardziej to ten pokój. Jak tata wróci to przewiezie meble. Teraz jednak nie mogłam pozwolić by matka się tu zadomowiła. Wyszłam i przekręciłam klucz w drzwiach. Jednak nie schowałam go za obrazek, jak nie będzie mnie miesiąc to matka go w końcu znajdzie.Założyłam go sobie na łańcuszek. Miałam na nim teraz cztery rzeczy: diamentowe serduszko od taty, medalik który dostałam na komunie, kostkę do gitary Emila i klucz do pokoju. Zbiegłam po schodach i wyszłam nawet nie patrząc na matkę. Trzasnęłam drzwiami i ruszyłam w stronę auta. Wsiadłam i Edyta ruszyła.
-Jak się czujesz?-Spytała z  troską.
-Dobrze mam pomysł jedzmy  na kawę a potem na te zakupy.
-Dobra, w sumie zjadłabym coś, co powiesz na obiad?
-Spoko, znam fajną restaurację niedaleko, byłam tam z Emilem na pierwszej randce.
-Jak tam dojechać?-Wyjaśniłam co i jak, i po pięciu minutach byłyśmy na miejscu.
***
Zakupy poszły świetnie. Muszę przyznać że poprawiły mi humor.W drodze powrotnej do Raszonga byłam szczęśliwa, ponieważ zakończyłam ten najgorszy okres. Byłam teraz pełna optymistycznych perspektyw.Wesoło rozmawiałam z Madzią i było świetnie. Po około godzinie byłyśmy na miejscu.Mariusz wraz z Emilem krzątali się po podwórku.Cieszył mnie ten widok.Po wyprowadzce od matki byłam bardzo optymistycznie nastawiona do świata.Po prostu chciało mi się tańczyć.
>>.<<
Po wniesieniu wszystkich rzeczy do piwnicy poszłam do kuchni.Pani Ania krzątała się po pomieszczeniu.
-Dzień dobry. Jak pachnie.
-Ach dziękuje, rozbieraj sie i myj ręce zaraz obiad.-Poszłam zrobić co trzeba.Gdy wróciłam przy stole nadal było pusto.
-Mogę w czymś pomóc?-Zapytałam Panią Anię.
-Rozstaw talerze i sztućce.- Dokładnie nakryłam do stołu i  poszłam do pokoju gdzie była Madzia.Mała siedziała na środku pokoju i bawiła się nowymi zabawkami.
-Choć umyjemy rączki.-Powiedziałam wyciągając dłoń w jej stronę.  Chwyciła mnie za palce i żwawo pomaszerowała przez kuchnię od łazienki.Gdy wróciłyśmy w kuchni nadal nikogo nie było.
-Gdzi mam?-Zapytałam Madzia patrząc na mnie swoimi wielkimi  oczami.
-Chodź  poszukamy jej.-Powiedziałam zachęcająco.-Prowadź.- Madzia podążyła ku schodom na górę, zastałyśmy Edytę w środkowym pokoju grzebiącą w półce.
-Mamooo cio łobiś?
-Miejsce w półkach dla Zuzi.-powiedziała uśmiechając się do mnie.
-Nie będę zajmować żadnych półek.-Powiedziałam stanowczo.
-Bendźeś!-Krzyknęła Madzia i tupnęła nóżką co spowodowało że straciła równowagę. Złą pałam ją w ostatniej chwili.
-Uważaj księżniczko.Dobra Edyta choć obiad.
-Zostaw Madzię idź po chłopaków.
-Ja teź idem.
-Mała jest zimno.
-Momoo!
-Nie Madzia zachorujesz pomożesz mi w porządkach.
-Dobźe.
Zeszłam na dół ubrałam się i wyszłam na dwór.Emil i Mariusz stali pod garażem paląc papierosy. Przewróciłam oczami  i poszłam do nich.
-Hej śliczna.-Powiedział Emil widząc mnie.
-Hej.Obiad jest zapraszam.-Powiedziałam obejmując go w pasie.
-Dobra dopalimy i przyjdziemy-Wtrącił Mariusz.
-Czekamy na was.
____________________________________________________________-
No i jest następny. Wiem że rzadko dodawałam postaram się poprawić. Przepraszam  tez za tą aferę z ostatnią notką. Ostatnio pisanie idzie mi strasznie wolno.Następny niebawem.

7 komentarzy: